Archiwum

sobota, 5 września 2015

Rozdział 2

Siedziała na kanapie nie mogąc powstrzymać łez, które bez przerwy cisnęły jej się do oczu. Poczuła czyjąś obecność w domu, wiedziała ze to Bonnie, jednak wyczuła tez, ze czarownica kogoś przyprowadziła. Przez to ze od momentu kiedy dowiedziała się o śmierci Tylera i Stefana, jej zmysły się pogorszyły, nie potrafiła ich tak wytężyć jak kiedyś, sama nie wiedziała też czy to sprawa natury fizycznej czy tylko psychicznej. 
- Caroline? - usłyszała głos Bonnie z salonu. - Jesteś w domu? 
Najchętniej schowała by się pod kołdrę i udawała ze jej nie ma, takie sposoby w dzieciństwie przechodziły bez problemu. Teraz jednak będąc już dorosła kobieta musi się postawić problemom i przeciwnością. Niechętnie zwlekła się z kanapy w swoim pokoju, odgarnęła koc, zużyte chusteczki higieniczne i powędrowała do łazienki, gdzie spojrzała w swoje odbicie w lustrze. Przeraził ja widok przekrwionych i mocno podkrążonych oczu. Szybko przemyła twarz zimna woda i nie zwracając uwagi na to, co twierdza inni o jej wyglądzie, wyszła do salonu. 
- Jestem, Bonnie. - mruknęła wpół "żywa". - Elijah? Co ty tutaj robisz? Chcecie jeszcze zabić mnie? A może wszystkich innych których kocham? 
Spojrzała zapłakanymi oczami na mężczyznę który towarzyszył czarownicy. Mówiąc to do jej oczu cisnęło się coraz więcej łez. 
- Czyli to nie prawda... - mruknął do siebie pod nosem. - Chciałem tylko z tobą porozmawiać, Caroline. - zaczął. - Wiem ze to wszystko jest dla Ciebie trudne i współczuję ci z całego serca straty, jednak nie miałem żadnego wpływu na czyny Klausa. 
Blondynka prychnęła. 
- Przyszedłeś tutaj w roli jego obrońcy czy mojego pocieszyciela? 
Sam nie wiedział jak ubrać zdanie w słowa, dla niego to tez było trudne. Było mu ogromnie wstyd za swojego brata, to rak, a dwa, nie wiedział co ma zrobić żeby Caroline poczuła się choć trochę lepiej w czym czul się zobowiązany. 
- Ani jedno, ani drugie. - odpowiedział spokojnie, jak miał w zwyczaju. - Proszę, pozwól mi ze sobą tylko porozmawiać. 
Bonnie cały czas tylko przyglądała się całej sytuacji, udając, ze rozpakowuje w kuchni zakupy do szafek i lodówki. Sama tez nie mogła uwierzyć w to co się stało i jak każdy inny, nie potrafi pomoc swojej przyjaciółce uporać się z tym bólem, może tylko pomoc jej swoja obecnością, nic jej innego nie jest w stanie pomoc, o ile i to zadziała. 
- Wyjdźmy. - skwitowała krótko i udała się w stronę drzwi, które Elijah pospiesznie przed nią otworzył, aby mogła wyjść. 
Oboje usiedli na podwieszanej huśtawce, która znajdowała się na werandzie domu, który Caroline odziedziczyła po swojej mamie. 
- Caroline, chciałbym żebyś wiedziała ze jest mi ogromnie przykro za to co zrobił Klaus, jeszcze wczoraj nie znalem ani kawałka motywów, które nim sterowały. - powiedział to wszystko na jednym oddechu i kontynuował. - Wiem, ze teraz jestem Ci tutaj najmniej potrzebny, ale... 
- Chwila. - przerwała mu szybko, jednak beznamiętnie, jak to robiła od czasu kiedy "to" się stało. - Powiedziałeś "jeszcze WCZORAJ nie znalem motywów", wiec dzisiaj je znasz? Wiec co nim kierowało? Własna niepohamowana nienawiść do świata czy głupota? 
Nie odzywał się ani słowem, kiedy Caroline wyrzucała z siebie potok słów rozpaczy. Grzecznie wszystkiego wysłuchał i wziął głęboki oddech, sięgając do kieszeni po skrawek papieru. 
- Wiem, ze po tym wszystkim pałasz do Klausa tylko i wyłącznie nienawiścią i tak, jeszcze wczoraj nie wiedziałem, co nim kierowało, teraz... - rozwinął delikatnie papier, podając go dziewczynie. - Myślę ze powinnaś to przeczytać. To było w pokoju Klausa, pogniecione i rzucone w stertę papierów. 
Caroline wzięła od mężczyzny kawałek papieru, który jej podał. Sama nie wiedziała czy chce to czytać, bo zazwyczaj listy od Klausa wyrażały jego uwielbienie względem Caroline, co dla niej z biegiem czasu stało się uciążliwe. Niechętnie, jednak spojrzała na papier. 

"Moja ukochana nie żyje. Sens mojej marnej egzystencji przestał istnieć, a jej piękne życie zostało tak szybko zakończone... Niewinna, cudowna Caroline. Dlaczego Stefan musiał się wtrącić w jej życie? Gdyby nie on i jego lepkie ręce względem Care, nic by się nie stało... Gdyby nie Tyler i jego chora zazdrość... Nic by się nie stało. Należało im się. Nie mogę tego żałować. Nie chce tego żałować! On ją zabił za Stefana, należało im się obojgu! Caroline... Nie powinnaś była umierać z ręki tego psa... 
Za dużo wszystkiego. Nie ma sensu ciągnąć dalej czegoś, co ten sens straciło... Czas przestać czuć." 

Patrzyła kompletnie zdezorientowana na świstek papieru. Wiedziała ze nie jest podrobiony, pisma Klausa nie da się podrobić, on to napisał zaraz po wyeliminowaniu Tylera i Stefana, a chwile później pozbył się swojego człowieczeństwa. 
- Elijah... Ja nie wiem o co chodzi... Umarłam? Kto wymyślił te wszystkie bzdury? - pytała, jednak brat Klausa patrzył tylko zrezygnowany na blondynkę sam nie wiedząc co ma powiedzieć. 
- Nie mam pojęcia o co chodzi, bylem tak samo zdezorientowany po przeczytaniu tego, jak i ty. - wytłumaczył się szybko. - Rebecca znalazła to w jego pokoju, kiedy wróciłem z miejsca gdzie go spotkałem. Prawda jest jedynie to, ze wyłączył uczucia, widziałem go, rozmawiałem z nim. Widziałem ze jest w rozsypce, jednak nie sądziłem ze aż w tak dużej... 
Caroline nie wiedziała jak ma to wszystko poskładać w całość. Klaus myślał ze ona nie żyje, mało tego, myślał ze Tyler dowiedział ze o domniemanej jej zdradzie ze Stefanem i wilkołak miał ja zabić z zimna krwią. Wszystko to było kompletna bzdura. Wiadomo, Tyler i Caroline nie byli przykładną para, ostatniego czasu nie dogadywali się tak jak powinni, ale żadne z nich nigdy nie myślało o zabijaniu się wzajemnie. A Stefan? Był przez Caroline traktowany jak dobry przyjaciel, któremu mogła wszystko powiedzieć i vice versa. 
- Zaraz zwymiotuje... - odezwała się w końcu, głęboko oddychając. - To wszystko jest jak z jakiegoś chorego filmu... 
- Wiem, Caroline, dla mnie to wszystko tez jest po prostu... Chore. - skwitował. - Mam jednak nadzieje, ze teraz czujesz do naszej rodziny ciut mniejsza nienawiść i... Obrzydzenie. 
- Elijah... Nie, ja wcale... - po jej policzkach spłynęły kolejne lży. - Nie czuje obrzydzenia do waszej rodziny, Ciebie zawsze szanowałam za to ze brzydzisz się ludobójstwem - mimowolnie się uśmiechnął lekko - Ale Klaus zawsze sprawiał mi tylko bol, czego by nie chciał zrobić, zawsze kończyło się bólem, aż posunął się do czegoś tak okrutnego... Nie wiem tylko skąd wziął informacje o mojej śmierci, przecież nie umarłam, a tym bardziej nie z ręki Tylera... 
- A wiec... - zaczął niepewnie. - Wiesz, ze jest tylko jeden sposób, aby się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi? I wiesz, ze będziesz musiała mi w tym pomoc? 
Patrzyła na niego pytającym wzrokiem. Kompletnie nie wiedziała o co mu chodzi, co wymyślił. Od kiedy dowiedziała się o ich śmierci, nie jest w stanie racjonalnie myśleć, a tym bardziej domyślać się czyichś planów. Patrzyła tak na niego kilka sekund, kiedy wreszcie jej wyjaśnił. 
- Musimy go odszukać i przywrócić jego człowieczeństwo. - powiedział wprost. - A jak wiadomo, ja na niego nie zadziałam tak, jak ty. Kiedy cię ujrzy, zobaczy ze wcale nie umarłaś, jestem w stu procentach pewien, ze jego człowieczeństwo w momencie wróci. To jest silniejsze od niego, oboje o tym wiemy. 
- Nie wiem czy jestem w stanie go w ogóle zobaczyć... - mruknęła zrezygnowana. - Tyle bólu ile mi przyprawił... 
- Proszę, Caroline,  zastanów się i kiedy będziesz wiedziała co chcesz zrobić, proszę daj mi znać. - przerwał jej tymi kilkoma słowami, kładąc swoją dłoń na jej ramieniu. 
Blondynka tylko pokiwała twierdząco głowa i wróciła do domu, kiedy najstarszy z pierwotnych wsiadł do swojego samochodu i odjechał. Kartka, którą jej dał wciąż dzierżyła w dłoniach, a kiedy tylko znalazła się w domu podbiegła do niej Bonnie wypytując o co chodzi. Ta opowiedziała jej wszystko, a kiedy skończyła czarownica nie potrafiła w to wszystko uwierzyć, poradziła jej tylko, aby zastanowiła się nad prośbą Elijah. 

Mijały godziny, a Caroline wciąż nie wiedziała co ma z tym wszystkim zrobić. Przecież nie może od tak wybaczyć Klausowi, przywrócić jego człowieczeństwo i udawać ze wszystko jest w porządku, nie potrafiła by żyć z świadomością, ze odebrał jej dwie najważniejsze osoby z jej życia.
Postanowiła jednak, ze jej plan przybierze  inny obrót. Przywrócić jego człowieczeństwo, wyłączyć swoje i zemścić się. 

- Elijah? - w słuchawce szatyna rozbrzmiał głos Caroline. - Zgadzam się. 




_____________________
Jest kolejny rozdział :) Z góry przepraszam za wszystkie błędy, jakie znajdziecie, gdyż, jak wiadomo - wena przychodzi tak szybko, jak odchodzi - moja przyszła w momencie, kiedy miałam możliwość pisania tylko na telefonie, który nie sprawdza błędów, więc gdzieniegdzie mogą być słowa bez polskich znaków.
Mam nadzieję, że się podoba! :)

4 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy rozdział! :3 Ale zakładka "Bohaterowie" chyba Ci się popsuła bo wyświetla się jakaś strona :c Jedynie co bym zmieniła to mniej spacji, bo przy wklejaniu często się tak robi"Anna była ciekawą kobietą" ;) A po za tym to cud i miód (y) Była to pisane na podstawie jakiegoś serialu? Bo imiona Caroline i Klaus (stracenie człowieczeństwa itp.) są mi jakoś dziwnie znajome, ale nie mogę sobie przypomnieś skąd. Ale naprawdę masz ciekawą wyobraźnię! :) Ciekawe kto napisał ten papier. Ciekawe uczucie musi to być "dowiedzieć się o swojej "śmierci"" ;)
    Pozdrawiam!
    Haniko
    przygodyashley.blogspot.com
    PS: proponuję dodać listę obserwatorów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje! :) bohaterowie i wszystkie inne zakladki sa wciaz w budowie, niestety nie ogarniam jeszcze tak tej platformy bo w blogowaniu jestem dinozaurem i dzialalam glownie na onecie kilka lat temu, blogspot jest dla mnie nowoscia :) a z tymi spacjami to po wordzie sie tak robi kiedy wyjustujesz tekst, musze przestac to robic, przyzwyczajenie ze szkoly :) a co do papieru - moge zdradzic tylko ze stu procentowo wyszedl spod reki Klausa. A samo opowiadanie jest na podstawie seriali Pamietniki wampirow i Pierwotni, na pewno znasz :) jak tylko ogarne na jakiej zasadzie dziala blogspot zabiore sie za uzupelnianie kart i dodam obserwatorow :) a, daj znac jak napiszesz nowy :)

      Usuń
    2. No tak, jestem głupia... Przeczytałam potrzebowałam chwili żeby jeszcze raz zrozumieć tekst... W opowiadaniu jest wyraźnie napisane, że to pismo Klausa a ja wyskakuję z tekstem "Ciekawe kto to napisał" :/ Obserwuję ^^ Przyznam szczerze że nie oglądałam żadnego z tych seriali ;) Ale może kiedyś się skuszę :3 I jasne, napiszę jak będzie nowy rozdział :3
      przygodyashley.blogspot.com

      Usuń
    3. Ja bylam bardzo sceptycznie nastawiona do tego serialu jakies 3-4 lata temu, jednak kiedy pojawila sie alternatywa pod postacia The Originals (pierwotni) to zaczelam ogladac bo to bylo zupelnie inne a wtedy stwierdzilam ze wezme sie tez za Pamietniki, w tym momencie czekam z niecierpliwoscia na kolejne sezony, chyba musialam dorosnac :D

      Usuń